Auto Pomoc na pomoc!
Jechaliśmy na święta na Mazury, do takiego ośrodka w lesie. Wyjechaliśmy jak zwykle trzy godziny po czasie, mimo, że wstaliśmy bladym świtem. Ja i mój brat, zwany Głupkiem, czekaliśmy zanim oni się wygrzebią. Mama z godzinę się zastanawiała, czy wziąć sukienkę, a tata zrezygnowany mówił, że wziąłby ciężarówkę. Też bym chciał, chłopaki z klasy by mi zazdrościli…
W końcu ruszyliśmy. Głupek na szczęście szybko zasnął i nie był zbyt upierdliwy. Ma chłopak coś nie tak z głową. Normalnie nie sika cały dzień, a jak wsiada do samochodu, to sika co pół godziny. No, ale mój brat to… nieważne.
Mama miała tablet z GPS-em. Tata mówił, że zna trasę i że spoko, ale żeby na wszelki wypadek mama śledziła trójkącik. Czasami jej się gubił ten trójkącik i wtedy tata się pieklił, że musi zawracać. I tak ze trzy razy zawracał, aż mama powiedziała, żeby sam sobie zobaczył ten trójkącik, bo on jakby cały czas trochę zbacza. Trójkącik, nie tata. I jeszcze powiedziała, że chyba tacie się coś pomyliło, i że ta droga do naszego ośrodka musi być jakaś lepsza. A ta, co nią trójkącik chce jechać, jest jakaś dziwna. A tata na to, że jego zdaniem, nic się z trójkącikiem nie dzieje i że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.
Ja to jeszcze nie znam się na mapach, ale jak byliśmy we Włoszech, to Rzym też tam był. No, nie na Mazurach, ale z dorosłymi nigdy nic nie wiadomo. Może znowu jedziemy do Włoch? Głupek spał. On w każdych warunkach zaśnie, ma chłopak mocne nerwy przy tym kiepskim pęcherzu.
Krzyś Durski, autor tekstu
Ale wracając do tematu, tata stanął na chwilę, wziął tablet, potrzasnął nim i powiedział, że wszystko jest dobrze, i że trójkącik jest na swoim miejscu. Mama cały czas mruczała pod nosem, że jej się ta trasa dziwna wydaje, ale tata powiedział, że kobiety nie znają się na mapach. Mama przestała mówić cokolwiek. Strzeliła focha.
Przejeżdżaliśmy przez wieś. Ze wsi skręciliśmy pod górkę w las. Trzęsło i Głupek się obudził. Głodny i chciał siku, to jak zwykle się darł. Tata pytał mamy, jak trójkącik, ale mama miała tego focha strzelonego i nic nie odpowiadała. No, i droga się skończyła. Znaczy tata wjechał w takie duże błoto, bo za tą górką od razu było pole z błotem. I utknęliśmy. I nie dało się wycofać. Nawet tyłem.
— I gdzie jest trójkącik? — zapytałem zaniepokojony.
Na co mama powiedziała, że na miejscu, i że tata to idiota, że słucha trójkącika, a nie jej intuicji, a tata powiedział, że cholera jasna i kazał mamie iść do tej wsi po pomoc.
Mama powiedziała, żeby się pocałował (ona to zawsze myśli o uczuciach, nawet w chwili grozy) i sam se poszedł. Ale on powiedział, że lepiej ona to załatwi, a ona na to, że w błocie zniszczy sobie buty. Zgodziła się dopiero, jak jej tata obiecał dwie pary nowych.
Poszedłem z mamą, żeby się bezpieczniej czuła po drodze.
We wsi okazało się, że nie ma aktualnie żadnego faceta z traktorem, była tylko banda chłopaków z rowerami. Pan Geniek, co miał ciągnik, był w lesie i miał wrócić dopiero w nocy, bo przed świętami chciał robotę skończyć.
Mama powiedziała „no to dupa”. Potem popatrzyła na mnie i upomniała, żebym nie powtarzał brzydkich wyrazów.
Chłopaki ze wsi wzięli łopatę i wróciliśmy do taty i Głupka. Tata zbierał patyczki i podkładał pod koła. Niestety łopata też nic nie pomogła, bo samochód stał w błocie po pas. Głupek się darł jak trzeba, ale nikt go nie słuchał. Dałem mu mambę z zapasów, żeby się zakleił, bo nie można się było skupić i racjonalnie pomyśleć.
Też zacząłem zbierać patyczki, ale na szałas, na wszelki wypadek, gdyby rodzice nic nie wymyślili.
Na szczęście moja mama w wielu sytuacjach zachowuje zimną krew (no i to są zawsze inne sytuacje niż dwója z klasówki, nie wiem dlaczego). Powiedziała, że trzeba zadzwonić po PZU Pomoc. Tata bąknął, że nie wie, czy oni tu pomogą, że nie ma co dzwonić, bo co on powie, że drogę pomylił, ale mama się uparła. Ja też byłem od razu za tą opcją z pomocą, bo tak do nocy czekać na tego pana Geńka mi się nie uśmiechało.
Mama podała przez telefon numer rejestracyjny i nazwę wsi, w której jesteśmy i powiedziała, że jesteśmy w błocie i że chyba się nic nie popsuło, ale nie wie, bo samochód stoi. Tata w tym czasie pukał się w czoło, że niby miała powiedzieć, że się mogło coś popsuć, bo niby do takich w błocie nie przyjeżdżają.
Autopomoc przyjechała błyskawicznie. Normalnie po 20 minutach już byli! Takim dużym samochodem. I jeden pan od razu do mamy powiedział, że szkoda, że nie uprzedziła tylko, że stoimy na polnej drodze. Mama na to, że niby jakie to ma znaczenie, skoro stoimy w błocie, o czym poinformowała. A pan na to, że wzięliby inny samochód, taki z napędem. Ale ten, co mieli, też był fajny. Pan się niepotrzebnie czepiał. Taki duży i z wyciągarką. To znaczy — pan był mały i bez wyciągarki.
No, i o mało co też utknęli by w błocie.
Panowie podrapali się w głowy, wzięli taką dużą linę i zaczepili ją o drzewo. I tą liną wyciągnęli najpierw siebie, a potem nas.
Pan życzył nam Wesołych Świąt i powiedział, że warto dzwonić po PZU Pomoc w każdej, nawet takiej niby głupiej sytuacji, jak się ktoś zakopie w błocie, bo po to oni są. Tylko jak się zgłasza, to trzeba dokładnie o wszystkim powiedzieć, żeby oni mogli jak najlepiej pomóc.
— Krzyś Durski
Ja jeszcze dopytałem, czy jak by nam opona pękła, to też by pomogli. Pan powiedział, że tak, ale, że nie wszystko da się na miejscu naprawić i dlatego mają taki duży samochód z wyciągarką i jakby co, to mogą klienta odholować do warsztatu. No, i że zawsze trzeba sprawdzić dokładnie w warunkach ubezpieczenia, bo jest zawsze kilka wariantów AC możliwych w zależności od potrzeb i ceny i nie w każdym wariancie jest wszystko. My mieliśmy taki wariant, że mieliśmy wszystko, bo rodzice mówią, że jak się jeździ z dziećmi, to bezpieczeństwo w każdej sytuacji jest najważniejsze. A tata to się tylko bał, że jak się na mapie nie poznał, to był powód do wyłączenia odpowiedzialności. Pan mu powiedział na to, że nie, i że nie ma czego się wstydzić, bo mężczyźni też miewają z mapami kłopoty.
Ubezpieczenie PZU Pomoc w Drodze daje pewność, że uzyskamy pomoc w każdej sytuacji na drodze, w razie awarii lub wypadku. W ramach ubezpieczenia możemy liczyć na:
- naprawę pojazdu na miejscu zdarzenia, albo holowanie w wybrane miejsce oraz parking,
- pojazd zastępczy, organizację dalszej podróży lub hotel dla kierowcy i pasażerów,
- pomoc w przypadku awarii ogumienia, rozładowania akumulatora, przepalonej żarówki, zatrzaśnięcia kluczyków czy braku paliwa,
- opiekę nad dziećmi i przewożonymi zwierzętami,
- transport medyczny,
- wygodną, bezgotówkową obsługę przez telefon,
- pomoc i fachowe doradztwo we wszystkich nietypowych sytuacjach na drodze.
PZU Pomoc w Drodze dostępne jest w dwóch wariantach:
- Komfort zapewnia holowanie, pojazd zastępczy oraz inne podstawowe usługi assistance. Wariant ten dostaniesz bezpłatnie razem z naszym OC lub AC,
- Super zapewnia szeroki zakres pomocy w Polsce lub Europie. Otrzymasz nie tylko pojazd zastępczy czy holowanie, ale też np.: transport medyczny, dowóz paliwa, opiekę nad dziećmi. Pomagamy w trudnych sytuacjach na drodze.
Dlatego warto pytać, dzwonić i prosić o pomoc, nawet jeśli wydaje nam się, że sytuacja jest „głupia”. Na drodze, nawet z dobrą mapą, wszystko zdarzyć się może.
Na drodze wydarzyć się może wiele. W sytuacjach, gdy samochód jest potrzebny non stop sprawdzi się ubezpieczenie AC z opcją "Auto Non Stop", w ramach którego można liczyć na:
- samochód zastępczy podstawiony na umowione miejsce,
- odholowanie uszkodzonego pojazdu,
- zorganizowanie naprawy w warsztacie Sieci Naprawczej,
- załatwienie rozliczeń z warsztatem.
Jest to interesujący wariant dla osób będących cały czas w ruchu, którym samochód towarzyszy w codziennych obowiązkach. ANS zapewnia spokój i brak zmartwień o wypożyczenie auta zastępczego czy formalności związane z naprawą uszkodzonego samochodu.
Źródła
Czy mężczyźni lepiej orientują się w terenie? http://www.wysokieobcasy.pl/
Zaufała nawigacji i dojechała do... http://www.rmf24.pl/