18 września 2014

Wychowaj geniusza!

„Wychowanie wymaga odwagi i cierpliwości” – mówi Maria Mach z Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci i podpowiada nam, jak rozbudzać pasję oraz wspierać talenty.

Trzeba zdrowo zaniedbać swoje dziecko! Dziś większość dzieci jest przeciążona – mówi pani Maria.

A.D.To brzmi dosyć kontrowersyjnie! 

M.M.Zdajemy sobie z tego sprawę, ale to, co proponujemy dzieciom i rodzicom, jest w gruncie rzeczy bardzo proste: trzeba obserwować dzieci i z nimi rozmawiać. W tym kryje się sekret odkrywania prawdziwych talentów. Nie w ciągłym pobudzaniu rozwoju poprzez różne zajęcia. 

A.D.Wielu rodzicom będzie trudno w to uwierzyć… 

M.M.​Więcej i więcej… Niestety, tak zabija się ciekawość. To ona napędza rozwój, jest motorem w odkrywaniu prawdziwych pasji. Wbrew pozorom, wiele zajęć szkolnych skutecznie unicestwia chęć zdobywania wiedzy.

A.D.​Kolejna kontrowersyjna teza, ale coś w tym jest! Zajęcia są niezwykle różnorodne: slajdy, piosenki, ćwiczenia – wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Tego jest tak dużo, że trudno się skupić na jednej rzeczy.

M.M.​A o wielu rzeczach wystarczy po prostu ciekawie i z pasją opowiedzieć! Dać szansę dzieciom, by zadawały pytania. Tymczasem w szkole nie mogą sobie na to pozwolić, bo to one są pytane, a raczej odpytywane. Nie ma czasu na rozwijanie tego, co dzieci naprawdę interesuje. Po szkole też – zajęcia, odrabianie lekcji, nauka. Rodzice i szkoła chcą, by od razu pojawiały się doskonałe efekty. Szkolne konkursy organizowane są według schematu: test – wynik – dyplom. Byle szybciej. Taki sposób rywalizacji między dziećmi nie sprzyja rozwijaniu zainteresowań. Kiedyś konkursy były kilkuetapowe. Przygotowanie do nich pozwalało dzieciom zdobyć prawdziwą wiedzę, zgłębić ciekawe zagadnienia. Dziś służą raczej poprawianiu statystyk. Odnajdują się w nich dzieci ze zdolnością do przystosowania się, a niekoniecznie te naprawdę utalentowane.
Zdolności mylą się nam często z umiejętnością odnoszenia sukcesów. Owszem, to też i można pielęgnować. Tylko, że piątki i szóstki na świadectwach wcale nie świadczą o talencie. Często takie wyniki osiągają zupełnie przeciętne dzieci.

A.D.Rodzice wzorowych uczniów nie przyjmą tego z ulgą…

M.M.Może to i dobrze! Bo warto uświadomić sobie, że jak się ma prawdziwą pasję, to odsuwa się na bok inne rzeczy. Nie trzeba zmuszać dziecka, by we wszystkim było doskonałe. Nie da się wiedzieć wszystkiego. 

Dajemy radę: By rozwijać talent, warto odpuścić – czyli mądrze zaniedbać. To wcale nie jest łatwe!

A.D.Jak powinniśmy z dziećmi rozmawiać, jak rozbudzać pasję?

M.M.Rozbudzajmy ciekawość. Spędzajmy z dzieckiem efektywnie czas. Jeśli przyjdzie do nas z pytaniem, jakie są najwyższe góry na świecie, możemy odpowiedzieć, że Himalaje i zająć się swoimi sprawami. Wielu rodziców tak zrobi. Ja polecam inne podejście. Dajmy dziecku atlas świata, pokażmy, jakimi kolorami oznaczone są góry. Pozwólmy, by samo znalazło odpowiedź na pytanie. Tak zdobyta wiedza jest o wiele cenniejsza. Dajemy narzędzie, prowokujemy do zadawania kolejnych pytań.
To podejście wymaga cierpliwości, jednak tylko dzięki temu nie przegapimy, co tak naprawdę dziecko interesuje. Podążajmy za tokiem rozumowania dziecka, słuchajmy go, choćby jego wywody wydawały nam się zagmatwane. Nie bójmy się, że jak dziecko pójdzie w jednym kierunku, to zaniedba resztę, czyli nie będzie samych piątek!. Pytania postawione w jednej dziedzinie otwierają pole do pytań w innych. Wspierajmy w tym dzieci i nie wybierajmy zawsze najłatwiejszej drogi. 

A.D.Ale to wcale nie jest łatwe. Mam taki przykład: moje dziecko uwielbia czytać, pochłania 1–2 książki tygodniowo. Zostaliśmy wezwani do szkoły z prośbą, by nieco ograniczyć mu lektury albo dobrać je adekwatnie do wieku. Tymczasem dziecko czyta już książki dla starszych.

M.M.​Rozbudzanie pasji wymaga od nas odwagi! Szkoła niestety wszystkich próbuje zrównać. Nie nadąża za współczesnością. Model, w którym wszyscy są tacy sami, sprawdzał się w XIX wieku. Rozumiem, że rozmawiała pani z nauczycielką i próbowała jej to wytłumaczyć? 

A.D.Jak najbardziej – wspólnie znalazłyśmy dobrą metodę, która wcale nie wymagała ograniczenia lektur.

M.M.No właśnie – warto zabiegać o takie rzeczy. Żadna z wybitnych osobistości, które miały wkład w rozwój społeczny nie była podporządkowana. Wszyscy w pewien sposób odstawali. Zastanówmy się, czy chcemy, by nasze dziecko spełniało oczekiwania szkoły i nasze, by temu podporządkowało swoje życie? Czy tak będzie szczęśliwsze? Najważniejsze, by po skończeniu szkoły wiedziało, czego nie wie. Tylko ignoranci, których niestety nie brakuje, nie wiedzą, czego nie wiedzą, bo wydaje im się, że wszystkiego zdołali się nauczyć. 

Dziękujemy za rozmowę.

Rozmawiała Agnieszka Durska

 

Źródła

Krajowy Fundusz na Rzecz Dzieci  http://fundusz.org/