12 stycznia 2015

Jak spakować dziecko na ferie? Mamy dają radę!

Organizator wyjazdu sprawdzony, wszystkie szczegóły ustalone. Dziecko wyjeżdża na zimowisko! Trzeba je spakować. Zapytaliśmy mamy-blogerki, jak pakują walizkę lub plecak, by dziecko mogło unieść swój bagaż i by na miejscu nie okazało się, że ma za mało rzeczy.

Malwina Ferenz, mama trzech córek, autorka bloga dzieciowo.pl, zaczyna przygotowania do wyjazdu dużo wcześniej:

Ważne, żeby bagaż nie był jak tir z przyczepą. Robię listę rzeczy i nie zostawiam niczego na ostatnią chwilę. Przed samym pakowaniem wykreślam z listy to, co nie jest konieczne. Im mniej dziecko weźmie, tym lepiej.
Ograniczamy liczbę zabawek do minimum. Dziecko będzie miało przecież mnóstwo nowych atrakcji. Przygotowujemy je na zmienną pogodę. Pakujemy ubranie na śnieg, np. spodnie narciarskie, najlepiej dwie sztuki. Podobnie z kozakami, rękawiczkami i czapkami. Musi być zapas w razie przemoknięcia. Ubrania mają być dla dziecka przede wszystkim wygodne i ułatwiać mu „samoobsługę‟. Pamiętamy o ​kapciach. Pakujemy więcej par majtek i rajtuz niż po jednej na dzień. Zdarzają się wpadki, więc lepiej mieć zapas.

— Malwina Ferenz (www.dzieciowo.pl)

Joanna Szpak-Ostachowska, mama syna i córki, autorka bloga mamawcentrum.blogspot.com, zawsze z dziećmi wybiera i układa rzeczy do zabrania.

​Dziecko musi wiedzieć, gdzie co ma, dlatego pakujemy się razem. Zostajemy przy starej garderobie. Nie kupuję nowych koszulek, pidżamy. Szczególnie młodsze dziecko może potem nie pamiętać, że to jego. Znane i lubiane rzeczy rozwiązują ten problem. Nie polecam pakowania gotowych zestawów na każdy dzień. Dziecku łatwiej samodzielnie wybrać, co ma założyć. Do osobnego woreczka wrzucam bieliznę. Pakujemy dużo skarpet. Buty zabezpieczamy przed przemakaniem. Na zimowe wyjazdy bardzo przydają się cienkie, ortalionowe spodnie-ochraniacze, które można założyć na normalne ubranie. Na brudne rzeczy pakuję dzieciom osobne torebki i często im przypominam, żeby z nich korzystały. Młodszym dzieciom można oznaczyć ubrania specjalnymi metkami z imieniem i nazwiskiem. Dobrze podpisać też bidon, klapki pod prysznic, mały plecaczek, również telefon itp. Dzieci często mają identyczne rzeczy.
Do mycia oczywiście szampon i płyn do kąpieli w jednej butelce. Pasta do zębów najlepiej z wieczkiem, a nie z zakrętką. Zakrętki lubią się gubić. Kieszonkowe daję wbanknotach po 10 zł. Dwie ulubione książki, jakaś planszówka, no i karty, te przydają się zawsze. Telefon przekazuję trenerom. Dzieci mają czas po obiedzie, żeby zadzwonić do rodziców. Zawsze wtedy jestem dostępna. Dodaję do tego dzieciom mnóstwo wiary w to, że sobie poradzą, że będą się dobrze bawiły. Nie zapomnijmy o tym!

— Joanna Szpak–Ostachowska (mamawcentrum.blogspot.com)

Dorota Smoleń, mama 3 synów, autorka bloga od-rana-do-wieczora.blog.pl uspokaja, że pakowanie na ferie jest naprawdę bardzo proste: 

​– Chłopcy, na ile dni jedziecie?
– Na 7!
– Spakujcie więc do tej torby po osiem par majtek, osiem par skarpet, osiem koszulek, piżamę, spodnie dresowe, po jednej książce i po jednej zabawce.
Dokładam do tego zapasowe bluzy, spodnie narciarskie, zapasowe rękawiczki i śniegowce. Następnie wyjmuję z torby wszystko spoza listy, a więc furę drobnych, łatwo ginących zabawek, albumy z kartami i inne. Potem się okazuje, że i tak sporo niepotrzebnych rzeczy przemycili. Wiem, bo młodszy nawet na weekend do babci zabiera ze sobą przedłużacz.

— Dorota Smoleń (od-rana-do-wieczora.blog.pl)