01 sierpnia 2015

Jak rozmawiać z dzieckiem o historii?

Jak opowiadać dzieciom o historii, która budzi emocje? Co robić, gdy brakuje nam wiedzy, by odpowiedzieć na dociekliwe pytania maluchów? Dobrych rad udziela nam Karol Mazur, kierownik Działu Edukacyjnego Muzeum Powstania Warszawskiego.

Być może wielu z nas wychodzi z założenia, że wystarczy porcja wiedzy historycznej, którą dzieci dostają w szkole. Unikamy tematów o wojnie i śmierci, bo trudno nam mówić o czymś, co dla nas samych jest niewyobrażalne, zbyt odległe, poważne, trudne i smutne. Z takimi emocjami kojarzy się Powstanie Warszawskie. A dzieci pytają po prostu, dlaczego miasto zatrzymuje się o 17.00.

P.D.​Co wtedy powiedzieć? Jak to przełożyć na dziecięcy język i jednocześnie nie straszyć, nie wprowadzać zbyt wielu trudnych informacji? Może lepiej w ogóle zbyć takie pytanie i zmienić temat? 

K.M.​Na pewno nie należy takich pytań zbywać. Nie odizolujemy dzieci od wiadomości i tego, co się dzieje na świecie. Nie zawsze jest to pozytywne, więc trudne pytania mogą się pojawiać przy różnych okazjach. Trzeba poszukać odpowiedniego sposobu na to, jak tłumaczyć dzieciom ważne sprawy. Unikanie takich tematów prowadzi do ignorancji.
W Muzeum zebraliśmy już mnóstwo doświadczeń związanych z edukacją dzieci. Stworzyliśmy program dla szkół i rodzin z dziećmi, dzięki któremu łatwiej wytłumaczyć ten fragment naszych dziejów. Współpracujemy z psychologami, pedagogami. Nasza propozycja jest zgodna z podstawą nauczania. Zajęcia dla dzieci odbywają się w specjalnie przeznaczonym do tego pomieszczeniu, w Sali Małego Powstańca. Prowadzimy warsztaty, przygotowaliśmy specjalne wydawnictwa. 

P.D.​Na czym polega wasza oferta? 

K.M.Prowadzimy tzw. lekcje muzealne dla szkół na różnych poziomach, od podstawówki do liceum. Z dziećmi w wieku 6–8 lat bywa trudniej. Trzeba mówić do nich w bardzo szczególny sposób. Podczas zajęć bacznie obserwujemy reakcje naszych najmłodszych słuchaczy. Jeśli dzieje się coś niepokojącego, najmłodsze dzieci dostają pluszowe misie, które są w Sali Małego Powstańca. Proponujemy im, żeby się nimi zaopiekowały. To działa. Dlatego polecam rodzinom z małymi dziećmi, by do Muzeum również wzięli ze sobą ukochane przytulanki swoich pociech.

​Na głównej ekspozycji pokazujemy tylko odpowiednie fragmenty, bo całość może budzić niepokój. Dzieci bardzo lubią monument z odgłosami walczącej Warszawy. Idziemy też do tzw. górnego kanału, aby pokazać, w jakich warunkach dzieci ewakuowały się z dzielnic zajętych przez Niemców w Powstaniu. Podczas zajęć koncentrujemy się na tym, co jest w zasięgu wyobraźni dziecka. O okupacji mówimy tak: wasze mieszkanie zajął wróg. Nie możecie wychodzić ze swojego pokoju, nie możecie bawić się swoimi zabawkami. Nie ma ulubionych potraw, bo mama ma tylko kilka rzeczy w kuchni, itd.
Nie mówimy o rzeczach traumatycznych, tylko o tym, jak dzieci przetrwały wojnę, jak wyglądało wtedy ich życie. Co robiły w trakcie Powstania? Opowiadamy o poczcie harcerskiej i małych listonoszach. Pokazujemy, jak wyglądała nauka w czasach okupacji, tajne komplety. Na lekcjach z licealistami rozmawiamy o znaczeniu Powstania. Młodzież potrafi już wyciągać wnioski, można więc z nimi oceniać te wydarzenia. Ważne, by dostosować poziom przekazywanej wiedzy do wieku dzieci, by nie była dla nich zupełnie abstrakcyjna.

— Karol Mazur (kierownik Działu Edukacyjnego Muzeum Powstania Warszawskiego)

P.D.​A jak mają sobie radzić rodzice, którzy chcą pokazać muzeum dzieciom?

K.M.Bardzo podobnie. Nie mówmy o rzeczach traumatycznych. Zróbmy konkretny wstęp o najważniejszych faktach: że we wrześniu 1939 roku wybuchła wojna, Polacy walczyli w niej z Niemcami, a Powstanie to część tej walki. A potem trzeba się skupić na tym, jak wyglądało życie w okupowanej stolicy.
Nie popadajmy jednak w banał, nie trywializujmy. To się odnosi zresztą do każdej rozmowy o ważnych rzeczach. Prosto nie znaczy banalnie! Bo to grozi tym, że po wyjściu z muzeum dzieci zaczynają się bawić w wojnę. A przecież nie o to chodzi! Nasz przekaz powinien być w pewnym stopniu pacyfistyczny. Pokazujemy zagrożenie, ale nie wywołujemy traumy, nie straszymy. Trzeba to wypośrodkować. Muzeum prowadzi różne warsztaty tematyczne dla rodziców z dziećmi. Przed Bożym Narodzeniem szykowaliśmy ozdoby choinkowe, takie jakie były w czasach okupacji. Robiliśmy bajaderki. Były warsztaty o gwarze warszawskiej. Oferta jest bardzo różnorodna.

P.D.Jakie to na przykład warsztaty?

K.M.W Sali Małego Powstańca w weekendy odbywają się zajęcia plastyczne, muzyczne i teatralne dla dzieci z rodzicami i opiekunami. Na dzieci czekają planszówki, układanki, filmy i muzyka poświęcone Powstaniu lub nawiązujące do wydarzeń z czasów wojny. Dziecko może wziąć do ręki każdą rzecz dostępną w Sali i pobawić się nią. Może też wysłać list harcerską pocztą polową i pomóc rannemu koledze w szpitalu polowym. Uwagę najmłodszych przyciąga replika powstańczego teatrzyku kukiełkowego. Chłopcy docenią modele samolotów, które wspomagały Powstańców zrzutami oraz powstańczych pojazdów pancernych. Większość zabawek, książek, modeli i gier planszowych można też kupić w Muzeum. Grafik zajęć weekendowych w danym miesiącu można znaleźć pod adresem: http://www.1944.pl/o_muzeum/news/list.

P.D.Co jeszcze może pomóc rodzicom w mówieniu o historii? Wspominał Pan o specjalnych wydawnictwa?

K.M.​Wydaliśmy serię książek. Do ich napisania zaprosiliśmy wielu znanych autorów, m.in. Michała Rusinka i Joannę Papuzińską. Pani Joanna Papuzińska opowiada swoje osobiste przeżycia. To doskonały materiał edukacyjny. Książki są krótkie, przystępne, pięknie ilustrowane. Polecamy je zwłaszcza tym rodzicom, którzy wahają się z wizytą w naszym Muzeum. Zapraszamy, naprawdę warto! 

Dziękuję za rozmowę.

Książki Joanny Papuzińskiej "Asiunia" oraz "Mój tato, szczęściarz" można pobrać poniżej:

Asiunia

Mój tato, szczęściarz

Rozmawiał Piotr Durski

Źródła

Lekcje Muzealne w Muzeum Powstania Warszawskiego http://www.1944.pl/