07 listopada 2014

Jak latać samolotem? Oto 10 przydatnych porad

W ciągu ostatnich kilku miesięcy Krzysztof Gonciarz spędził wiele godzin w samolotach, przemierzając świat. Niedawno, po raz kolejny wybrał się do Tokio. A specjalnie dla Was przygotował listę 10 dobrych rad na temat latania.

 

1. Wyszukiwanie lotów

Do wyszukiwania lotów używam zawsze kilku wyszukiwarek, np. Momondo, Kayak czy Skyscanner. Ich oferty bywają zaskakująco różne. Po znalezieniu odpowiedniego połączenia zawsze sprawdzam cenę bezpośrednio na stronie danej linii lotniczej, bo bardzo często okazuje się niższa od tej z wyszukiwarki. Czasami decyduję się na zakup elastycznego biletu powrotnego, tzn. z możliwością przebukowania na inny termin bez opłat bądź przy niskich opłatach. Zakup elastycznego biletu powrotnego zwykle i tak wychodzi taniej niż zakup dwóch biletów w jedną stronę.

Podczas wyszukiwania połączeń lotniczych warto używać trybu prywatnego w przeglądarce oraz wyczyścić pliki cookie.

​2. Check-in przez Internet

Dość frustrujący jest dla mnie fakt, że nie wszystkie linie oferujące check-in przez internet mają też na lotnisku osobną kolejkę dla tych, którzy już się odprawili. Powoduje to, że mimo wykonania tej dodatkowej czynności i tak czekasz z resztą pasażerów – na szczęście jest pociecha w postaci samodzielnego wyboru miejsca oraz rodzaju posiłku na pokładzie. Specjalne posiłki dostarczane są w pierwszej kolejności, co pomaga, gdy podczas podróży poczujemy głód. W doborze miejsc pomagam sobie stroną seatguru.com, choć przeważnie biorę miejsce jak najbardziej z przodu samolotu oraz przy przejściu (nie lubię, kiedy muszę kogoś budzić, żeby wyjść do toalety).

​3. Przesiadki

Z reguły, im bardziej doświadczony pasażer, tym bardziej „na styk” próbuje latać. Ja też tak czasami robię, ale staram się unikać skrajnych sytuacji, zawsze jestem przy bramce na czas i pamiętam, żeby wziąć poprawkę na kontrole paszportowe, wizowe czy dodatkowe bramki bezpieczeństwa. Czasami trudno jest przewidzieć czas potrzebny na przesiadkę – np. popularne są u nas loty ze Stanów Zjednoczonych z przesiadką w Monachium bądź Frankfurcie. Na jednym z tych lotnisk przechodzi się przez bramkę bezpieczeństwa, a na innym nie! Trudno przez to kalkulować wszystko z wyprzedzeniem – lepiej być ostrożnym, by nie spóźnić się na przesiadkę, i pamiętać o tym już w momencie rezerwacji biletu. Jeśli oba loty są obsługiwane przez te same linie lotnicze, zazwyczaj obsługa postara się nam pomóc dotrzeć do drugiego samolotu na czas, ale mimo tego zalecam ostrożność.

​4. Walizka w nietypowym kolorze

Moja walizka jest granatowa, w zupełności mi to wystarcza. Przez długi czas latałem z czarną i co prawda nigdy się nie pomyliłem, ale często zdarzało mi się ściągać z karuzeli cudze bagaże. Pamiętaj, że różne linie lotnicze pozwalają na różną masę bagażu – na lotach do Japonii czasami mogę mieć 22 kilogramy, a czasami 32!

​5. Co mieć w podręcznym

Mój bagaż podręczny to zwykle plecak wypchany aparatami, obiektywami, mikrofonami i kablami (ochrona lotniskowa naprawdę mnie za to uwielbia), ale zawsze staram się mieć przy sobie zestaw „pierwszej pomocy” – kilka próbek kosmetyków, podstawowe ubranie na zmianę. Do tej pory tylko raz zdarzyło mi się zgubienie bagażu (niezły wynik jak na tyle zaliczonych lotów), ale wolę być zabezpieczony na wypadek problemów – szczególnie, że bardzo często już pierwszego dnia po przylocie mam zaplanowane nagrania.

​6. Odpowiedni strój

Nie przepadam za wsuwanymi butami, ale rozumiem dlaczgo mają tylu zwolenników – czasami podczas długiego lotu trzeba je parokrotnie ściągnąć do kontroli bezpieczeństwa, a i sznurowanie butów w samolocie nie jest zbyt przyjemne. Wygodne buty to podstawa, podobnie jak grube skarpetki w których można komfortowo chodzić po pokładzie samolotu. Poza tym zawsze ubieram kilka cienkich warstw ubrania, żeby dostosować temperaturę, a zbędne ubranie wykorzystać jako poduszkę. Dziewczynom polecam szczególnie dodatki: szaliki bądź chusty, z których można wyczarować różne formy okrycia.

​7. Rozrywka na pokładzie

Przez długie lata brałem ze sobą za dużo gadżetów: dziś ograniczam się do smartfona i ewentualnej książki (choć niezbyt dobrze czyta mi się na pokładzie). Używam słuchawek wyciszających, które powodują że pod koniec podróży czuję się mniej zmęczony (to nie jest tyle kwestia hałasu, który nie jest przecież w samolocie jakiś straszliwy, ale właśnie zmęczenia wynikającego z długotrwałego wystawienia na działanie tego dźwięku). Zazwyczaj oglądam filmy i seriale na pokładzie – mój ulubiony system multimedialny mają długodystansowe loty linii Emirates, z kolekcją kilkuset filmów i pełnymi sezonami fajnych seriali.

Co ciekawe, coraz więcej linii lotniczych pozwala już na korzystanie z urządzeń elektronicznych podczas całego lotu (do tej pory trzeba było je wyłączyć podczas startu, lądowania i turbulencji).

​8. Nie pij wody z kranu w samolocie

Zawsze trzymam się z dala od lejącej się w samolocie wody, bo wieść gminna niesie, że zbiorniki na nią nie są praktycznie nigdy czyszczone.

​9. Jedzenie i picie

Sok pomidorowy i czerwone wino w zupełności mi wystarczają. Niespecjalnie lubię samolotowe jedzenie, więc rzadko korzystam z możliwości zamówienia czegoś dodatkowego – choć np. Lufthansa na połączeniach do Japonii oferuje darmowe onigiri (kulki ryżu z glonami nori, w tym przypadku z łososiem), co jest miłym akcentem dla podróżujących do tego kraju. Jedna porcja mocniejszego alkoholu po posiłku to wszystko, co zamawiam ponad normę. Niespecjalnie lubię zawracać stewardessom głowę, więc zwykle nie korzystam z przycisku przyzwania obsługi, ale sam chodzę na tył samolotu o coś poprosić – wiem od znajomych pracowników linii lotniczych, że to podejście jest miło przez nich odbierane. Często na dłuższych lotach napoje i przekąski są wystawione na półce pomiędzy sekcjami samolotu, więc można się nimi częstować bez kłopotania kogokolwiek.

10. Jetlag

Moja metoda na jetlaga jest prosta: nie spać jak najdłużej, a potem usnąć zgodnie z rytmem docelowej strefy czasowej. Czasami jest ciężko, ale ekscytacja podróży i nowego miejsca zwykle dodaje mi skrzydeł na tyle, żeby wytrzymać nawet 30–35 godzin bez snu. Dużo prościej przychodzi mi walka z jetlagiem podczas podróży ze wschodu na zachód (np. z Japonii do Polski, z Polski do Stanów Zjednoczonych), co jest problemem wielu osób próbujących tej samej sztuczki co ja. Ważnym elementem walki z jetlagiem jest zaplanowanie ekscytującego pierwszego dnia po przylocie: po walnięciu się w hotelu na łóżko nawet największy twardziej zaśnie. Dlatego trzeba się ruszyć i pójść w miasto, umówić się ze znajomymi, zobaczyć coś ciekawego. Najważniejsze, żeby nie usnąć zbyt wcześnie, bo błąd popełniony pierwszego dnia potrafi się potem za nami ciągnąć przez tydzień. Pamiętaj też, żeby stale nawadniać organizm podczas zmiany stref czasowych – to naprawdę pomaga.

Źródła

Kup ubezpieczenie podróżne on-line  https://moje.pzu.pl/