29 grudnia 2013

Daliśmy radę w 2013!

Rok 2013 należy bezsprzecznie uznać za jeden z bardziej szczęśliwych i niedających powodów do narzekań. Piątki trzynastego wystąpiły tylko dwa razy – we wrześniu i w grudniu, co stanowi 0,5 procenta wszystkich dni w roku. Trzynasty występował wprawdzie jeszcze dodatkowo 10 razy, ale przypadał najczęściej na środy i soboty, a to, jak wiadomo, już nikomu nie szkodzi.

Statystycznie więc 2013 wypada znakomicie, dla porządku dokonajmy jednak krótkiego, wybiórczego i stronniczego przeglądu wydarzeń. Takiego, by potwierdzić tezę, że daliśmy radę i było naprawdę całkiem nieźle.

Styczeń wyróżnił się zimową aurą, ale nie zaskoczył drogowców (ci poczuli się zaskoczeni dopiero na Wielkanoc – o czym niżej). Było tak, jak być miało – i biało, i wiało. Nic nowego w tej szerokości geograficznej. Na to zresztą wpływu nie mamy. Aura czasem nie sprzyja. Za to wzięliśmy się za to, na co wpływ na drogach mamy. Przyjęty został Narodowy Program Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, a fotoradary poszły do kontroli. 

A skoro zima, to sporty zimowe. Tu jest się czym chwalić. 6 stycznia Justyna Kowalczyk wygrała w Tour de Ski. Biegnij, Justyna, biegnij! Na konto styczniowych sukcesów z całą pewnością możemy też zaliczyć finał 21. Orkiestry Świątecznej Pomocy, który przypadł szczęśliwie na 13 stycznia. „Siema” już 21 lat. A w polityce nic nowego.

lutym kulturalną rękawicę rzucił wszystkim Smarzowski, „Drogówka” wywołała falę. Unia Europejska też. Po komunikacie, że Wspólnota będzie dla nas hojna – prawie 106 mld euro do wydania w budżecie na lata 2014–2020 – fala endorfin zalała media. Damy radę, bez obaw. Świat zaskoczył Benedykt XVI, który 11 lutego ogłosił decyzję o swoim ustąpieniu. Raz na wozie raz pod wozem, bo nawet najwięksi czasem nie dają rady: na przykład Gołota przegrał z Saletą, i to przez nokaut. Za to Kamil Stoch został mistrzem świata w skokach narciarskich – i bilans wychodzi na zero…

marcu, jak w garncu. W polityce to samo. A od 13 marca, znowu szczęśliwie świat ma nowego papieża. Został nim kardynał Jorge Bergoglio. Papież Franciszek od tego momentu stale zyskuje coraz większą sympatię wiernych i zaskakuje świat pozytywną energią. Żeby nam się tak wszystkim chciało chcieć! Piłkarzom się nie chciało, Polska przegrała z Ukrainą 1-3 w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. Ale… do boju piłkarze! Za to w polskim przemyśle filmowym latały Orły. W ramach nagród oczywiście.

Spadł śnieg i padał aż do kwietnia – nikt tego nie mógł przewidzieć, a meteorolodzy dolewali oliwy do ognia, zapowiadając, że jeszcze dosypie. Zając wylądował więc w zaspie, ale jakoś się z tego otrzepał. Takie jaja na Wielkanoc. Kwiecień plecień stanowczo zrealizował przysłowiowe założenia.

Święto majowe witaliśmy radośnie, długie weekendy to już tradycja. Humorów nie popsuła nam nawet zapowiedź utrzymania obecnych stawek VAT do 2016 r. Pożyjemy, zobaczymy. W końcu nikt się drobiazgami nie będzie przejmował, prawda? Poza tym, wszystko przebiegało zgodnie z planem – długi weekend się skończył, zaczęły się matury. Kasztany kwitły i bzy. A wszystkiemu przygrywała Beyoncé na Stadionie Narodowym – bo jak się okazało, to znakomite miejsce na koncerty. Żyć nie umierać, a jeszcze Radwańska pokonała Venus Williams.

Od czerwca byliśmy więc w doskonałych nastrojach – wakacje za pasem, pogoda dopisywała. Na Stadionie Narodowym znowu się dużo działo: najpierw wystąpiła lewica, na szczęście później grał Paul McCartney. Może dobrze, że akurat nie grali piłkarze… Miesiąc w ogóle obfitował w kongresy, na przykład Kongres Kobiet. A rząd, też w dobrym nastroju, zaczął zmieniać OFE.

W wakacje tradycyjnie spodziewamy się urodzaju ogórków. W tym roku sezon jednak wcale taki ogórkowy nie był. W lipcu Tour de France, potem Tour de Pologne, żużel, Liga Mistrzów, a do tego Royal Baby. Emocje wrzały. Temperatura też bliska była temperatury wrzenia. 

sierpniu wszystko trochę przycichło, to znaczy pojawiły się jednak ogórki, mimo upału sięgającego 40 stopni. Dlatego warto przypomnieć, bo z uwagi na aurę mogliśmy to przespać: do Polski przyjechał superszybki pociąg Pendolino. Na razie do testów, ale można się już cieszyć. Gorące powietrze nie wszystkim dobrze służyło, na plażach bałtyckich zrobiło się tłoczno, gwarno, a nawet momentami niebezpiecznie. Emocje sportowe (podobno chodziło o czystą rywalizację, a nawet o kobiety) gdzieś w końcu muszą znaleźć ujście… Oby jednak nie w ten sposób. W każdym razie, jeśli ktoś kibicował Legii, to się… Do boju, chłopaki, do boju!

W tym roku wakacje trwały do 2 września. 1 września nie nastąpił początek roku szkolnego, gdyż była to niedziela. Przyjęliśmy ten fakt z radością. Nic więc dziwnego, że w dobrym humorze po wakacjach był rząd, który zaproponował projekt budżetu na 2014 r.: dochody wyniosą 276,5 mld zł, wydatki nie będą wyższe niż 324,2 mld zł, a deficyt nie przekroczy 47,7 mld zł. Co ciekawe, związkowcy nie podzielali tego optymizmu. Ruszyli w proteście na stolicę. Mieli wprawdzie spacer w deszczu, ale mieszkańcy na ten czas się nieco usunęli i wszystko się jakoś udało.

październiku zaczęły się Noble. W tym roku nam się nie udało, ale do boju Polacy, do boju! Jak nie Nobel, to może Oscar – człowiek zawsze żyje nadzieją, a „Człowiek z nadziei” może dostanie. W końcu to film o Wałęsie. Zadbaliśmy też o kondycję i dużo biegaliśmy. W zdrowym ciele zdrowy duch. Tyle że na chwilę wstrzymaliśmy oddech, bo okazało się, że niektórzy podsłuchują.

listopadzie nastąpiła długo oczekiwana rekonstrukcja i wymiana zderzaków, miejmy nadzieję, że u solidnego blacharza i lakiernika. Mieliśmy też zaledwie parę sekund na kupienie biletów na pierwszy po 40-stu latach występ Monty Pythona. Kto miał dobry zegarek, ten na pewno zdążył. Stanowczo Monty Pythona polecamy też piłkarzom – jak zwykle dali radę utrzymać poziom, mniejsza z tym jaki. Dbają o naszą psychiczną równowagę i nie zaskakują. Piłkarze, do boju, nie ma to tamto. Listopad tradycyjnie przywitał nas…Bożym Narodzeniem w sklepach, w końcu trzeba się świętami nacieszyć.

A mimo to i tak grudzień, jak co roku, zaskakuje nas Świętami i co by się nie wydarzyło, jakby nie było, dajemy radę, a życie jest po prostu piękne. Niech więc wigilijna gwiazdka przyniesie nam pomyślność na kolejny wspaniały rok.

Powyższy przegląd zawierał lokowanie ironii, lekkiego sarkazmu oraz kilku uszczypliwości. Piłkarze, nie miejcie nam tego za złe. Kiedyś ruszycie do boju.